suche info
Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu! Forum kontaktowe Wyrocznia #1 Wyrocznia #2Archiwum
- 2014, Kwiecień17 - 10
- 2014, Marzec14 - 17
- 2014, Luty17 - 11
- 2014, Styczeń14 - 14
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik9 - 2
- 2013, Lipiec3 - 4
- 2013, Czerwiec12 - 17
- 2013, Maj14 - 15
- 2013, Kwiecień15 - 7
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty1 - 5
- 2013, Styczeń10 - 5
- 2012, Grudzień4 - 7
- 2012, Listopad13 - 10
- 2012, Październik4 - 12
- 2012, Wrzesień13 - 24
- 2012, Sierpień19 - 29
- 2012, Lipiec15 - 22
- 2012, Czerwiec15 - 25
- 2012, Maj5 - 4
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec18 - 46
- 2012, Luty11 - 23
- 2012, Styczeń1 - 3
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad5 - 6
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 11
- 2011, Sierpień18 - 21
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec22 - 15
- 2011, Maj19 - 8
- 2011, Kwiecień16 - 8
- 2011, Marzec12 - 7
Kategorie
Dane wyjazdu:
46.70 km
0.00 km teren
01:38 h
28.59 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
CADavg:82.0
HR max:191 ( 90%)
HR avg:149 ( 70%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: 750 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Krótko i bez ciśnienia
Czwartek, 5 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 1
Po wczorajszych zmaganiach z wiatrem dzisiaj miało być zupełnie na luzie z kilkoma mocniejszymi akcentami na hopkach. Okazało się, że prognozy znowu troszkę kłamały i w drodze do było trochę walki żeby utrzymać tętno w okolicach 75%, poza tym było cholernie zimno.Potem kilka garbów, Prababka na której celowo uderzyłem pod 90% i powrót już w większości z wiatrem za uszy.
Trening krótki i o niskiej intensywności czyli taki mało wartościowy babol, a jednak potrzebny bo po wczorajszym czułem trochę nogi.
Weekend szykuje się bez roweru a jeżeli już to jakieś tlenowe nabijanie składakiem:D więc trzeba było jeszcze dzisiaj zakręcić.
W przyszłym tygodniu przydałoby się kilka wypadów pod kątem Bike Maratonu...
Łańcuch_2: 195km
Dane wyjazdu:
79.40 km
0.00 km teren
02:38 h
30.15 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
CADavg:81.0
HR max:188 ( 89%)
HR avg:162 ( 77%)
Podjazdy:240 m
Kalorie: 1350 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Pętla przez Oławę.
Środa, 4 kwietnia 2012 · dodano: 05.04.2012 | Komentarze 0
Trasa zainspirowana powrotami Fokusa, jakość asfaltu na skrócie z Oławy do Groblic rewelacyjna:)15min rozgrzewki
Tempówka
czas: 38:35min
HRavg: 171bpm 81%
Cad: 95-110rpm
Vavg: 39km/h
wiatr za ucho tylko chwilami boczny.
cały czas w dolnym chwycie, po ok 30min zaczęła mi lekko drętwieć prawa dłoń.
starałem się trzymać na granicy 3/4 strefy ale dość często wskakiwałem w dół 4 strefy przy niezmiennym obciążeniu (wiatr,kadencja?) i dlatego średnia lekko wyżej niż zakładałem
kadencja cały czas 100rpm i więcej, rzadko oglądałem 9 z przodu
Tempówkę skończyłem w Oławie, azymut o 180st i zaczęła się zabawa.
~12min odpoczynku @70%
Siła pod wiatr
czas: 24:30min
HRavg: 174bpm 83%
Cad: 65-70rpm
wiatr >25km/h w porywach (których nie brakowało) do 40km/h
tętno średnie mogłoby być trochę wyższe ale wiadomo jak to ze średnią, cały czas starałem się jechać w górze 4 strefy i zależało mi żeby nie wchodzić wyżej, spadki się zdarzały pomimo trzymania w miarę równej intensywności
kadencja troszkę wyżej niż przy typowym treningu siłowym ale przy zmiennym wietrze łatwiej było o równą jazdę
Dalej ~5min luzu i w założeniu kolejne dwie sekcje siłowe, niestety droga zaczęła troszkę zmieniać azymut przez co zdarzały się odcinki z silnym bocznym wiatrem, przy którym ciężko było jechać z założeniami. Ostatecznie dwie takie próby skończyły się bardziej wytrzymałością siłową z kilkoma siłowymi odcinkami.
Od rogatek Wrocławia rozjazdowo do domu.
Prognozy zapowiadały 18st ale wiatr mocno tą temp. redukował, dodatkowo im bliżej zmierzchu tym chłodniej w rezultacie przez ostatnią 1h zdrowo mnie wychłodziło.
Łańcuch_2: 145km
Dane wyjazdu:
64.65 km
0.00 km teren
02:06 h
30.79 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
CADavg:89.0
HR max:188 ( 89%)
HR avg:157 ( 74%)
Podjazdy:220 m
Kalorie: 1050 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
E2/S3
Wtorek, 3 kwietnia 2012 · dodano: 03.04.2012 | Komentarze 0
Tętna w zakresie 72-79%Kadencja głównie 90-95rpm
Pod koniec zrobiło się trochę chłodniej i zarówno tętno i kadencja delikatnie spadły, na pomoc przybył Platon którego przypadkiem spotkałem jak wracał autem z Wilczyc, zwolnił i holował mnie ~45km/h do chaty:) Dziury wyłapywałem patrząc na przestrzał przez przednią szybę:)
Bardzo fajna pętla, tylko kilka krótkich i kiepskich odcinków, głównie na powrocie od wysokości Krzeczyna, Jelcz-Ligota rewelacja.
Łańcuch_2: 65km
Dane wyjazdu:
103.00 km
0.00 km teren
03:00 h
34.33 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
CADavg:
HR max:186 ( 88%)
HR avg:160 ( 76%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: 1500 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Do Opola na piwo
Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 3
Żeby nie było, browar nie był powodem dzisiejszej spinki:)Od jutra pogoda ma się posrać, wiało w kierunku ostatnio typowym więc podrzuciłem wczoraj wieczorem hasło Opole po robocie! Chętni jakoś nie pchali się drzwiami i oknami poza postem i merxinem (ostatecznie ugrzązł w pracy:/).
Aptekarskie kalkulacje uwzględniające opory stawiane przez zapuszczony zarost, stary smar na łańcuchu no i wiatr:) zadecydowały że spotkanie z postem ustaliliśmy na 18:00-18:10 w Pisarzowicach k.Brzegu (leciał z Ząbkowic Śl.)
Pierwszy pkt zborny ustawiłem pod burdelem na Strachocinie (wstępnie merxin miał się tam stawić), będąc na miejscu zdrowo przed czasem postanowiłem zaczekać na nieujawnionych zdecydowanych, niestety nikt się nie pojawił i pkt 16:45 odpalam na Jelcz-Janików-Pisarzowice dokąd również dotarłem przed czasem.
Znając zacięcie posta postanowiłem nie siedzieć na dupie i stygnąć tylko kręciłem miękko pomiędzy Pisarzowicami, a Brzegiem. Na wspomnianym odcinku brakuje pobocza i absolutnie każdy w blachosmrodzie chciał mnie zabić! Korzystając z resztek instynktu samozachowawczego latałem sobie po jakiejś równoległej ścieżce "technicznej", czort wie po co to zrobili ale dla mnie jak znalazł.
A w Brzegu mają np tak
Wrocław-Pisarzowice (k.Brzegu)
czas: 1:15h
dst: 47km
Vavg: 37.5km/h
HRavg: 167bpm 79%
CADavg: 97rpm (95-105)
Już wspólnie mieliśmy jechać tlenowo/regeneracyjnie ale jakoś tak fajnie wiało, że człowiek mimowolnie podkręcał:) Wyszło z tego >20min ładnej, płynnej współpracy na zmianach.
Pisarzowice - gdzieś tam...
czas: 0:23h
dst: 15.7km
Vavg: 41.5km/h
HRavg: 175bpm 83%
Cad: 95-105rpm (na zmianach >100rpm)
A po robocie rozjazd się należy:) I tym leniwym sposobem doczłapaliśmy się do przedmieść Opola, które zdają się nie mieć końca zarówno w sensie zabudowy jak i dążności do bycia dwujęzycznym bo taki np Dobrzeń Mały to również Klein Döbern...itd itp aż do Czarnowąsów gdzie lokalesi w akcie buntu zasmarowali wersję "okupanta" ;P
Przez Opole zafundowaliśmy sobie zwiedzanie starówki, każdy zapytany o PKP krzyczał zdecydowanie "geradeaus!" yyy to znaczy prosto, a że prosto wiodło przez dukty, bruki, rynek itd to wyszła z tego taka turystyka na przestrzał:)
Na dworcu jak na dworcu, bilety się kupiło i człowiek od razu browara szuka mając chwilę do odjazdu:) Tylko Artur musiał w koszu pogrzebać bo zakupiony bilet z "przyzwyczajenia" wywalił:D Koniec końców zasiedliśmy...
Dane z całości uwzględniają spacery po dworcu, zwiedzanie i całą resztę statystycznie druzgocących czynników:)
Dane wyjazdu:
69.00 km
0.00 km teren
02:20 h
29.57 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
CADavg:12.0
HR max:190 ( 90%)
HR avg:156 ( 74%)
Podjazdy:400 m
Kalorie: 1100 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Powtórka
Wtorek, 27 marca 2012 · dodano: 27.03.2012 | Komentarze 3
W towarzystwie Platona.Dzisiaj w menu NW wiatr >25km/h i hopki, założenia? mętne...
Do nawrotu na Prababkę (14%) ostro na wiatr i halsowanie przy niezłych przechyłach (o ho ho, przechyły i przechyły..:D)
Potem troszkę siłowania (poniżej przykład:))
THC robi mega gówniane zdjęcia, stara N95-2 bije to dotykowe gówno na łeb
I w mig jesteśmy w Zawoni, niby pod górkę ale wiatr za ucho i jakoś się leci.
Od Dobroszyc miało być fajnie ale nie było i z tlenówki wyszła tempówka, trochę oszukana bo Tomek postanowił mnie odciążyć na kilka min:)
czas: 0:31h
dst: 17,1km
HRavg: 168bpm 80%
Za Domaszczynem rozjazd.
Wnioski:
- dupa dupa dupa!!! tzn. obowiązki związane z pewnym wydarzeniem zajmują mi trochę czasu i coraz częściej mam luki/przerwy/przestoje na dodatek to pierwszy względnie świadomy (treningowo) sezon i brakuje mi doświadczenia w elastycznym dopasowywaniu treningu do codzienności, do tego wrodzony brak systematyczności i plan mogę sobie wsadzić w...
- w/w w dłuższej perspektywie spowoduje powrót do korzeni czyli durne napierdalanie km, ktoś ma odstąpić trochę motywacji??
- tak poza tym coś niedobrego dzieje się z lewym kolanem (od zawsze) i z prawym ścięgnem (chyba) podkolanowym...być może po tej kilkudniowej przerwie zamiast siłowych podjazdów trzeba było sobie zafundować lekką wytrzymałościówkę z kilkoma akcentami szybkościowymi, które rozruszałyby maszynerię bez nadmiernego obciążania.
- nie wiem czy to od poziomu wytrenowania, temp. powietrza czy złego koloru rękawiczek, zaobserwowałem że potrzebuję ~1:00h jazdy z intensywnością ~75% i lekko powyżej żeby w pełni zaadaptować organizm (oddech/puls) do pracy z intensywnością >80%
- słabe nogi ale o tym było już tyle razy, że chyba sobie daruję...
ps. dzięki sąsiad za towarzystwo:)
Dane wyjazdu:
68.90 km
0.00 km teren
02:28 h
27.93 km/h:
Maks. pr.:74.00 km/h
CADavg:10.0
HR max:192 ( 91%)
HR avg:155 ( 73%)
Podjazdy:550 m
Kalorie: 1200 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
I`m back...
Poniedziałek, 26 marca 2012 · dodano: 26.03.2012 | Komentarze 2
Po pracy na hopki.Po kilkudniowej przerwie nie chciałem się nastawiać na konkretne ćwiczenia, wiedziałem tylko, że muszę troszkę przyłożyć żeby wejść z powrotem na obroty.
Po ostatnim wypadzie i przerwie (których będzie co raz więcej...) ciężko mi się kręciło przez pierwsze km, zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Po krótkiej rozgrzewce coś na kształt tempówki pod wiaterek, potem dla pewności podjechałem dość intensywnie pod Skarszyn żeby sprawdzić czy pikawa cyka jak należy (192bpm).
Decyzja padła na siłowe podjazdy wzdłuż znanej rundki.
Każdą zmarszczkę czy odcinek pod mocniejszy wiatr robiłem siłowo.
Prababkę machnąłem sobie 3 razy, pierwszy raz (!) zjeżdżałem z tej ścianki i tam też po lekkim rozpędzie i bez pedałowania pękło 74km/h (pod wiaterek).
14% to jak dla mnie troszkę za dużo na siłę, nie jestem w stanie trzymać w ryzach tętna przy założonej kadencji, a przepychanie ~50rpm jest ch..ja warte.
Z racji gabarytów przez cały poprzedni sezon nienawidziłem trenować podjazdów (co innego wypady w góry:), a dzisiaj podobnie jak w sobotę tydzień temu podjeżdżało mi się naprawdę dobrze i prawdę mówiąc czekałem na kolejne hopki.
M1+F1
czas: 1:36h
dst: 45km
HRavg: 163bpm 78%
Od Skarszyna rozjazdowo-bezoporowo, mając jeszcze kilkanaście min do zachodu objechałem Kiełczów.
E1
czas: 0:52h
dst: 24km
HRavg: 141bpm 67%
Wnioski:
- po przerwie organizm dość leniwie reagował na obciążenia, musiałem machnąć kilka hopek aby zaadaptował się do wysiłku na poziomie ~85% i przestałem charczeć jak żul pod kioskiem:)
- tętno przez pierwszą godzinkę też trochę mało przewidywalne, bazowałem na subiektywnych odczuciach obciążenia
- poprzednie weekendy dowodzą, że poprawiłem wytrzymałość w porównaniu do zeszłego roku (to też zasługa świadomości przy odżywianiu), szybkość całkiem całkiem tylko siły kompletnie brak:/ treningi zacząłem dość późno i obecnie moja droga do dopełnienia "podstawowego trójkąta" wiedzie w górę ze średnim nachyleniem 4-6% i kadencją 60-65rpm:)
Łańcuch_1: 930km * kurdę drugi coś nie może dotrzeć:/
Dane wyjazdu:
103.30 km
0.00 km teren
03:29 h
29.66 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
CADavg:13.0
HR max:178 ( 84%)
HR avg:154 ( 73%)
Podjazdy:700 m
Kalorie: 1600 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Kontrolnie
Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 4
Mogłem sobie darować ale od początku.Miałem do załatwienia z Gosią kilka spraw i wzięliśmy wolne, skorzystałem z okazji i wybrałem się po 13:00 na rundkę sprawdzającą:
- moje samopoczucie po weekendzie
- dolne odcinki Trzebnickiego Maratonu, w którym (jak się wczoraj okazało) znowu nie wezmę udziału:/
Najpierw spokojna tlenówka przy różnych kadencjach w pełnym zakresie 2 strefy, chciałem sprawdzić jak nogi i puls reagują na obciążenia i w ogóle ruch:)
czas: 1:10h
dst: 32.2km
HRavg: 152bpm 72%
Bez zastrzeżeń.
Potem lekko zmieniłem azymut i było dość mocno pod wiatr, przy tych warunkach z tlenówki nic by nie wyszło, pomyślałem że zrobię krótką tempówkę w dolnych zakresach 3 strefy. Tutaj też bez niespodzianek, kadencja >95rpm, puls szybko reagował na obciążenia.
czas: 0:28h
dst: 14.8km
HRavg: 168bpm 80%
Po tym wskoczyło kilka hopek na których kilka razy lekko przycisnąłem i co? KLAPA! Nogi zmiękły i nie byłem w stanie wskoczyć >85%...Za szybko, za dużo, fuck! Nie pozostało nic innego jak zawinąć do chaty na tarczy, problem w tym że został jeszcze kawałek z paroma górkami. W ten głupi sposób zafundowałem sobie dużo dłuższą regenerację po weekendzie niż było to konieczne:/
Powrót
czas: 1:40h
HRavg: 152bpm 72%
*Lapy zacząłem liczyć od i do skrzyżowania z AOW.
Teraz trochę pod innym kątem. Wczoraj dowiedziałem się że zamiast naginać na TMR będę pił na chrzcinach... Korzystając z wolnego dnia chciałem sprawdzić traskę maratonu od Malerzowa (nowość). Poniżej kilka uwag dla zainteresowanych
Malerzów-Bartków
Płasko, bez dziur ale jezdnia jest mocno pofalowana przez co trzęsie w siodełku, po kilku minutach zaczyna to być naprawdę upierdliwe, przy 40km/h będzie trochę rzucało i domyślam się że bidony postanowią pościgać się w osobnej kategorii:)
Bartków-droga Ludgierzowice/Złotów
Tutaj niespodzianka, na początku krótki fragment podobny do poprzedniego, potem wjeżdżamy na drogi Lasów Państwowych, przez jakieś 2km ciągnie się piękna prosta o szer. 2m z gładziutkim asfaltem i kilkoma zmarszczkami, naprawdę miodzio!
To co się dzieje później ciężko opisać, tak naprawdę póki nie wyjechałem na drogę Ludgierzowice/Złotów nie byłem pewien czy nie pobłądziłem po tych asfaltowych ścieżkach. Do sedna, asfalt jest tam tragiczny! Jakby go łopatami układali, trzęsie niemiłosiernie, a nie należę do osób specjalnie wyczulonych na kiepskie drogi. Dla porównania powiem, że jak wyjechałem na zjazd do Złotowa (który raczej nie cieszy się opinią równego) miałem wrażenie jakbym leciał po masełku. Do tego kilka ciekawych zakrętów pięknie przyozdobionych sporą ilością piachu, piach generalnie ciągnie się środkiem przez całą długość tego dziadowskiego kawałka.
Poniżej wyjazd z tego piekielnego kartofliska, nigdy więcej.
To tyle w temacie nowych odcinków bo pozostałe fragmenty są znane.
Na koniec (a jakże) zafundowałem sobie powrót ze Skarszyna na Łozinę (zamiast Pasikurowic), tam też długo mnie nie zobaczą z tych samych powodów co wyżej.
A zapomniałem, odcinek z Grabowa Wlk do Bukowinki też można sobie do końca życia z czystym sumieniem podarować.
Podsumowując, dzisiaj mam wszystkiego dosyć, lepiej gdybym otworzył browara i siedział w chacie...
Łańcuch_1: 860km
Dane wyjazdu:
30.50 km
0.00 km teren
01:07 h
27.31 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
CADavg:9.0
HR max:157 ( 74%)
HR avg:129 ( 61%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: 400 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
RRR
Poniedziałek, 19 marca 2012 · dodano: 19.03.2012 | Komentarze 0
RozruchRozjazd
Regeneracja
95% czasu pomiędzy 128-138bpm 61-66%
kadencja 85-95rpm
niemal całkowicie bezoporowo, nogi są mi wdzięczne, tyłek raczej nie:)
Dane wyjazdu:
153.00 km
0.00 km teren
04:58 h
30.81 km/h:
Maks. pr.:70.00 km/h
CADavg:19.0
HR max:203 ( 96%)
HR avg:152 ( 72%)
Podjazdy:900 m
Kalorie: 2400 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Inauguracja sezonu 2012
Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 8
Wspólnie z kolegami z teamu od kilku dni prężnie promowaliśmy dzisiejszy wypad, zależało nam na zgromadzeniu możliwie dużej ilości zapaleńców szosy i wspólnym przejechani możliwie dużej części założonego dystansu. Z perspektywy myślę, że żaden z nas na początku nie przypuszczał, że na starcie stawią się 32osoby!Na miejscu zbiórki daliśmy sobie dobre 10min na pogaduchy i zdjęcia, a potem w drogę. Taka liczba ludzi wymagała bezpiecznego wyprowadzenia poza rogatki miasta, co oczywiście spadło na nas jako "organizatorów" albo bardziej trafnie "prowodyrów" dzisiejszego spotkania:)
Poniżej filmik na którym doliczyłem się 33 ludzików!
&feature=youtu.be
Od samego początku lecieliśmy na froncie wspólnie z min. kolegami z Whilpoola, Votum i kilkoma "niezrzeszonymi", którzy jak się później okazało potrafili zdrowo dołożyć do pieca (głównie Andrzej i Jurek:). Pozostała część gawiedzi komfortowo siedziała na tyłach:)
W drugiej części trasy Wrocław-Środa Śl. poszło kilka mocniejszych zmian i na światłach z DK94 ekipa nieznacznie stopniała.
"czerwone" przed Środą Śląską
Sprawnie i bez utrudniania ruchu przebijamy się DK94 i odbijamy w prawo na Lubiąż. Po chwili z lewej wyskakują Arek Tecław i Krzysiek Janczura, kilka sekund konsternacji i w kilka osób podpinamy się do pozorowanej ucieczki, pozorowanej bo chłopaki od razu siedli na koło, a napaleńcy wiosłowali 5km do Lubiąża z przelotową >50km/h zamuloną chwilowo na ~40km/h, taktyki trzeba się uczyć od lepszych:)
W Lubiążu raczej nieplanowany postój na tankowanie i takie tam.
Tutaj część ludzi obiera azymut bezpośrednio na Brzeg (trasa troszkę krótsza i pozbawiona hopek) natomiast reszta ambitnie atakuje wcześniej wyznaczoną trasę na Wołów-Oborniki.
Po chwili jakiś hałas z tyłu i znowu postój, Arek złapał kapcia.
Gdzieś między Lubiążem a Wołowem.
To chyba w Wołowie
&feature=youtu.be
Kilka kilometrów na rozkręcenie i tempo wraca do normy, mijamy Wołów i kawałek dalej, mając jakieś 7km do Oborników Śl. zaczynam zauważać leciutką nerwowość w czubie, tempo rośnie i po chwili odrywamy się w kilka osób, niestety jeden "myczek" i zostajemy z postem:/
W Obornikach znowu popas, część ludzi odbija bezpośrednio na Wrocław pozostali deklarują atak na trzebnickie hopki ale w bardziej znośnym tempie:)
Filmik gdzieś między Obornikami a Trzebnicą.
&feature=youtu.be
Na podjeździe pod Trzebnicę ekipa znowu się rozciąga, Krzysiek, Andrzej, Cukier i Jurkek (a jakże:) wyrwali do przodu, chłopaki z Whirlpoola też wysoko ale widać, że nie mają ciśnienia. Zaczynam zmniejszać dystans i po wypłaszczeniu przeskakuję kolejno do przodu żeby złapać czubek przed zjazdem do Trzebnicy. Prędkość sporo rośnie przyklejam się do kogo mogę, zostaje Jurek, Andrzej i Krzysiek, chowam się w tunelu na chwilę i pełen ogień, nie mija kilka sekund, a z lewej post nagina koło w koło! Licznik pokazuje 70km/h, wszystko zrzucone i ile fabryka dała, kurde wyprzedził mnie o pół koła :D
Od tego momentu nic ciekawego się nie działo, dojechaliśmy do hopy na wylocie z Trzebnicy na której główna grupa zostawiła mnie jakieś 100m za sobą, miałem jeszcze jakieś lekkie rezerwy ale wydawało mi się, że złapię ich na górze - BŁĄD!!. Odjechali i mimo starań dystans się nie zmniejszał, a ukształtowanie terenu i wiaterek nie sprzyjały samotnej gonitwie >40km/h, nie było sensu urżnąć się w trupa.
Przed Gołuchowem Platon zwolnił i wspólnie dociągnęliśmy do Skarszyna gdzie zaczekaliśmy na jeszcze większych maruderów, Bartka i Darka:)
Powrót do chaty rozjazdowo, ktoś inny zgarnął dzisiaj medale:)
czas: 31:25min
HRavg: 137bpm 65%
Podsumowując to chyba najlepszy płaski trening w jakim uczestniczyłem:)
Wnioski:
- rano zatankowałem w siebie 1500kcal, po drodze woda z miodem, ciasteczka owsiane!! (~100gr), banan i do samego końca nie było problemu,
- po wczorajszym obawiałem się o zakwasy ale nie było tak źle, w ogóle podobnie jak wczoraj byłem dzisiaj w dobrej dyspozycji
- odpoczynek na kole ale tylko do 5-6 go rzędu, ogon miał niezłe rozstrzały, których spawanie kosztuje, nie wspominając o tym że zaciągi można tylko obserwować i czekać aż się skończą:)
- na płaskim noga spoko podaje i trzymanie intensywności na poziomie 85% nie jest żadnym problemem,
- brakuje siły, wyszło na ostatnim podjeździe
- nie miałem dzisiaj zamiaru się obijać i przez cały dystans starałem się trzymać z przodu, trochę żeby wykorzystać dobry dzień oraz żeby podpatrzeć bardziej doświadczonych kolegów w akcjach dywersyjnych:) mimo tego dość często trzymałem się w atrakcyjnych strefach tętna, przez co średnie takie a nie inne
Trasa właściwa
dst: 126,3km
czas: 3:55h
Vavg: 32.2km/h; max 70km/h
HRavg: 155bpm 74%
Na koniec trochę o tętnach
<71% 2:19h
71-77% 1:01h *Te 77% to taka moja "ambitna tlenówka wg Karvonena
>78% 1:36h
Łańcuch_1: 727km
Dane wyjazdu:
139.65 km
0.00 km teren
04:48 h
29.09 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
CADavg:18.0
HR max:195 ( 92%)
HR avg:158 ( 75%)
Podjazdy:1300 m
Kalorie: 2400 kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Tąpadła czyli wypas w pełnym słońcu:)
Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 4
W składzie Tomek, Artur Ś., Marcin, Piotrek, Artur G., Paweł i Damian uderzyliśmy na przełęcz Tąpadła. Wyjazd zakładał wspólne dojechanie na miejsce indywidualnych treningów, powrotu w komplecie nikt nie chciał zagwarantować:)Dojazd na zbiórkę
czas:0:28h
dst: 13,5km
Vavg: 28,5km/h
HRavg: 67%
Wrocław-Sobótka, tempówka M1
czas: 1:09h
dst: 38,4km
HRavg: 78%
Vavg: 33,2km/h
Nastawiałem się na żwawą tempówkę, a ostatecznie było sporo rezerw pomimo całkiem przyzwoitej przelotowej pod wiatr. Gdzieś po drodze Damian zawrócił i zostaliśmy w 5 osobowym składzie. Kilka km przed Sobótką luzujemy przed pierwszymi podjazdami, każdy miał inne plany na dzisiaj i na pierwszych hopach grupa mocno się rozciąga.
Podjazdy siłowe F1 przeplatane zjazdami
Dzisiaj miałem w planach trening siłowy na górkach, który zacząłem od podjazdu przez Sobótkę i tak kolejno garbami do przełęczy Tąpadła. Na miejscu sporo kolaży z którymi mijaliśmy się jak na wyciągu:) Machnąłem jeszcze 4x podjazd od strony Wirów (bardzo dobry asfalt) i po krótkiej przerwie zawijamy do domu.
podjazdy wg klucza, kadencja ~60-65rpm
czas[min] @ Hravg[bpm] ; odpoczynki
3:30min @ 87%; luz 0:40min
2:10min @ 86%; luz 5:25min
1min @ 86%; luz 0:50min
2:35min @ 84%; luz 1:25min
8:10min @ 86%; luz 3:20min
6:30min @ 86%; luz 2:50min
6:10min @ 83%; luz 3:30min
5:50min @ 86%; luz 4:10min
6:30min @ 83%; luz 2:50min
W sumie 42:30min siłowania.
Na dole przełęczy dobija do nas spóźniony Marcin i Piotrek, który przed zbiórką zaliczył glebę a mimo to chciało mu się samemu do nas dołączyć, gość z zacięciem i tyle. Chwila na pogaduchy, zdjęcia i zaczynamy powrót na Wrocław, który przez cały czas (mniej lub bardziej udanie) chciałem potraktować rozjazdowo z uwagi na jutrzejsze plany:)
Powrót, Tąpadła-Wrocław
czas: 2:03h
dst: 62km
HRavg: 153
Vavg: 30,1km max 66km/h
Wnioski:
- już podczas dojazdu na zbiórkę byłem zaskoczony lekkością z jaką mi się depcze
- dojazd do Sobótki duużo niżej niż wstępnie zakładałem, leciało mi się bez żadnego problemu, chwilami na zmianach (33-35km/h pod wiaterek) obserwowałem tętna tlenowe...
- podjazdy starałem się robić w okolicach 88% (185bpm), u mnie to góra strefy 4 czyli jak na pierwsze siłowania całkiem nieźle, nie było sensu wspinać się ponad to do strefy 5A, przyjdzie na to czas
- nogi oczywiście bez mocy ale po to właśnie był ten trening
- reszta mnie objeżdżała jak deptałem te 60rpm :D
- tu największe sprzętowe zaskoczenie, siodełko mnie dzisiaj oszczędziło mimo że spodenki nie mają najlepszej wkładki! Co więcej na podjazdach SLR XP jest wygodny:)
- jakieś 30km przed finiszem poczułem, że kończy mi się paliwo, za mało zjadłem
Poniżej kilka fotek.
Tąpadła, w przerwie między podjazdami
Czekając na Marcina
Nie miałem jak skubnąć:)
Gdzieśtam...
Byki ciągną grupę:) Chłopaki mają specjalnie zmodyfikowane napędy, które są podłączone również do przednich kółek, a że kopyta im nie brak to szprychy wyglądają tak a nie inaczej...
I dwa filmiki
Do Sobótki, jeszcze wkomplecie z Damianem
i powrót z Marcinem i Piotrkiem którzy dołączyli na Tąpadła
Łańcuch_1: 574km