suche info

avatar Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu!




Forum kontaktowe
Wyrocznia #1
Wyrocznia #2

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters
Wpisy archiwalne w kategorii

Jeseniky

Dystans całkowity:420.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:00
Średnia prędkość:26.28 km/h
Maksymalna prędkość:80.00 km/h
Suma podjazdów:6996 m
Maks. tętno maksymalne:200 (95 %)
Maks. tętno średnie:158 (75 %)
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:210.25 km i 8h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
256.00 km 0.00 km teren
09:45 h 26.26 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
CADavg:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:4000 m
Kalorie: kcal

Dlouhe Strane - Pradziad

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3

Cel: 4km w pionie
Sposób: byle do celu:)

A na poważnie, Tomek rzucił propozycję, rękawicę podjęli Krzysiek, Artury dwa, Mati no i ja, a nie sposób zapomnieć o Błażeju;)
Odzew na forum i FB znikomy (poza Błażejem), nic dziwnego 250km i 4km w pionie to nie weekendowa wycieczka tylko walka o przetrwanie.

Standardowa fota w komplecie, brakuje Błażeja który stał z drugiej strony


To mój drugi wypad w Jeseniki, ostatnio przygotowałem sobie karteczkę z poszczególnymi przewyższeniami/dystansem (takie psychologiczne ułatwienie), tym razem zrobiłem to samo tylko karteczka została w domu:)
Pokonujemy pierwsze nieśmiałe garby na których tempo bynajmniej nie jest rozgrzewkowe


Wieczorem przekładałem linki obydwu przerzutek i pierwsza zmarszczka na której muszę skorzystać z małej tarczy uświadamia mi że coś nie gra, słyszę jakieś dziwne odgłosy, krótki postój nie wyjaśnia sprawy i gonię za resztą bez diagnozy.
Szczęście (dla mnie) w nieszczęściu Tomek łapie kapcia na jakimś kartoflanym przejeździe kolejowym, mam chwilę na niezbędne regulacje. Tomkowi troszkę zeszło z reperacją więc ze starej dętki zrobiłem procę na moście:)


Odbijamy na Nove Losiny i zaczyna się pierwszy podjazd, mikrus taki na 250m ale fajnie rozgrzewa przed nadchodzącymi atrakcjami:)

W Loucna nad Desnau szybko namierzamy południową ścieżkę pod górny zbiornik elektrowni szczytowo pompowej Dlouhe Strane, nawiasem mówiąc niesamowite osiągnięcie energetyczno-techniczno-budowlane naszych południowych sąsiadów.
Wszystko pięknie tylko nikt nas nie uprzedził przed nadchodzącymi atrakcjami...

Podjazd zaczyna się dość "typowo" czyli jakieś 6% chwilami więcej, zabawa zaczyna się od ~3km gdzie kopie do 10% i trzyma bezlitośnie do załamania na 8km dodatkowo dokładając po drodze sporej długości fragmenty nawet do 14% !

Na czele podobnie jak poprzednio Krzysiek i Artur G., chcieli sobie udowodnić coś tam ale chyba żaden nie spodziewał się takich ścianek:)

Na tym podjeździe (podobnie jak na Stelvio z Tomkiem) stoczyłem "bratobójczą" walkę z Arturem Ś. Od początku zyskałem sporą przewagę ale "przeciwnik" doszedł mnie tuż przed ostrzejszymi fragmentami podjazdu. Licznik kolejny raz odmówił mi posłuszeństwa i jedyne co wiedziałem to zasłyszane na początku 800m w pionie na 12km, szybkie kalkulacje po drodze doprowadziły mnie do złudnych 6-7% i ~1h podjazdu, to jedyne info jakie miałem. Wystarczy spojrzeć na profil poniżej żeby choć trochę zrozumieć zaskoczenie wszystkich na 3 i 8km:)
"Wspólny" podjazd sprawił, że z zakresów podprogowych musiałem się chwilami wzbijać powyżej 92% żeby utrzymać koło albo celowo min poprawić, do załamania na 8km przeżywałem katusze ale jakimś cudem nie odpadłem i na zjeździe udało mi się nadrobić jeszcze jakieś grosze. Potem powtórka z rozrywki tylko bez tych morderczych skoków powyżej 11%, wydawało mi się że mam bezpieczną przewagę ale Artur znowu docisnął i po kilku min słyszałem go za sobą, szybki atak kontra i tak jeszcze ze dwa razy. Ostatecznie wtoczyłem się pod elektrownię przed nim zyskując ledwie 50m przewagi, jak się później okazało to zwycięstwo kosztowało mnie bardzo dużo.
Czas: 53:11 @ średnio 185bpm (88%)

Profil podjazdu, następnym razem każdy podejdzie do niego z duuuużo większym respektem


Na miejscu zamiast zbiornika zastaliśmy największy na świecie velodrom:) Pokusa na rundkę była ogromna ale wizja "pokuty" przeważyła i utrzymaliśmy fantazję w cuglach:)




badanie przyczepności:)



Szybka przymiarka do startu poprzedzona "parkingową" glebą:)




Odrobinę niżej zatrzymaliśmy się na mecie organizowanego w tym samym dniu Uphillu pod zbiornik, zawodnik z lewej pozamiatał generalkę ;P


Nadajnik na Pradziadzie czeka...


Z górnego zbiornika zjeżdżamy północną ścieżką mijając zawodników męczących się z uphillem, zjazd kończy się za Kouty nad Desnou.
Na dole okazuje się że Krzysiek ma jakieś problemy z powietrzem w kole i przez dłuższą chwilę walczy z naprawą, reszta zdrowo wymęczona na elektrowni rusza pod Cervenohorske Sedlo. Podjazd łagodny ale pod elektrownię zakwasiłem się strasznie i nogi paliły żywym ogniem mimo ślamazarnego tempa:/



Bardzo fajny zjazd na którym Artur Ś. po raz kolejny (po elektrowni) prezentuje niezłe umiejętności, gratulacje bo postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu jest astronomiczny:)
Na dole odbijamy na "Vidly", które składają się z dwóch niezbyt wysokich ale rześkich (do 10%) przełęczy. Artur G. chyba ich nawet nie zauważył bo przeorał ten odcinek jak dzik:)

W Karlovej Studziance tankowanie "zbuków z syfonu" (źródełko mineralnej:) i zbliżamy się do ostatniego kata dzisiaj czyli Pradziada.
Startuję razem z Arturem Ś. i Tomkiem ale odjeżdżają mi niemal od razu, po wygłupach na elektrowni każdy następny podjazd robiłem w tragicznym stylu - byle jak byle na górę...
Nie wiem jak tam wjechałem, naprawdę myślałem że po drodze spadnę z roweru, jakby tego było mało Artur G., mimo startu 2-3min później objechał mnie jakbym stał w miejscu, nie wiem co on wpi....la ale też chcę trochę:)
Za Ovcarnią chwila oddechu i małe zaskoczenie, mijam Artura Ś. musiał stanąć bo prądu brakło, ten też zatankował jakieś cholerstwo i po chwili oglądałem jego plecy:)

Artur G. 38min, Tomek 46min, Artur Ś. ?min, ja wgramoliłem się w 51min
Na szczycie czekamy jeszcze chwilę na Matiego, pozostali pozostali na dole:)

Tomka maszynka na tle zdobytego wcześniej Dlouhe Strane




Wcale nie zdycham i w ogóle czuję się świetnie!:)



Myk i jestem w kadrze:)


Na dole pizza dla wszystkich i piwo dla odważnych:)
Jeżeli wyrysowany wcześniej profil nie kłamał pozostało nam jakieś 120km lekkiego zjazdu z jakimiś mikrozmarszczkami po drodze.
Za Vbrnem podpina się do nas Czech świetnie mówiący po polsku, czas szybko leci na pogaduchach, sąsiad odprowadza nas prawie pod Krnov skąd kierujemy się na Głubczyce.


W Głubczycach szybki postój na uzupełnienie zapasów i ruszamy w ostatnie 32km do Kędzierzyna-Koźla na pociąg o 21:22. W połowie drogi nogi miękną mi już całkowicie i daje grupce znak żeby leciała dalej, ja stracę jakieś 5-10min.
Wpadam w miasto 22min przed pociągiem, chłopaki czekają w centrum, moja navi prowadzi nas na dworzec tylko że Zachodni, ten właściwy jest 7km dalej przez miasto:)
Chłopaki myśleli że do pociągu mamy 11min (było 15) i że to ostatni (następny był za pół godz.), nie chciałem ich wyprowadzać z błędu, fajnie było się znorać na sam koniec w "pseudo kryterium", które sobie zafundowaliśmy żeby zdążyć:)



Łańcuch 1 KMC G: 1190km
Kategoria >200km, Jeseniky


Dane wyjazdu:
164.50 km 0.00 km teren
06:15 h 26.32 km/h:
Maks. pr.:80.00 km/h
CADavg:20.0
HR max:200 ( 95%)
HR avg:158 ( 75%)
Podjazdy:2996 m
Kalorie: kcal

Pradziad po raz pierwszy!

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 17.07.2011 | Komentarze 5

edit: 20.07.2011 - dodałem profile podjazdów, których nie znalazłem na genetyk.com, profile na pdst. *.gpx od Tomka, z czasem trochę je dopracuję:)

Trochę tego było, więc wstęp w wersji skróconej. Jak co piątek, nie wiadomo gdzie i z kim, próbowałem zmontować ekipę na Kotlinę Kłodzką ale nie wyszło. Pradziad wisiał w powietrzu od jakiegoś czasu i w końcu wspólnie z Tomkiem,
Arturem i Krzyśkiem zdecydowaliśmy się zaatakować.
Jechaliśmy dwoma autami do Zlatych Hor zaraz za granicą, zbiórka o 7:30 spod bloku (przynajmniej nie trzeba było dymać przez miasto na Hallera:), pakowanie sprzętu i strzała na Czechy. Zaraz za Nysą zrobiłem zdjęcie, dające przedsmak atrakcji które czekały na nas nieco bardziej na południe.



Na miejscu byliśmy ok. 10:00, szybko się ogarnęliśmy i jazda. Na zdjęciu poniżej trzymam w ręce Masterplan wyjazdu, nigdy nie lubiłem podjeżdżać nie wiedząc co mnie czeka więc popisałem sobie przewyższenia i długości podjazdu ze śladu wyrysowanego na gpsies.com.



I sam Masterplan, sporo przeszedł ale dojechał w jednym kawałku. Pisałem to po łebkach a wyszło całkiem dokładnie +/- 250m



Trasę układał Tomek, jako weteran tamtych okolic (wizytował tam jakieś 8 razy) ułożył dość ciekawy i bardzo wymagający zestaw podjazdów i zjazdów, wisienką na torcie był oczywiście podjazd na Pradziada.

Jako świerzak w takich okolicach miałem kilka celów, przede wszystkim chciałem przejechać całość, czyli dobić do 3000m w pionie przy dotychczasowym rekordzie ~2200m. Zależało mi też aby podjechać pod Pradziada na raz, nigdy nie robiłem podjazdu o takiej długości i nachyleniu dlatego ciężko mi było ocenić czy dam radę. Dodatkowo w ramach treningu chciałem cały czas kontrolować tętno na podjazdach, a nie strzelać co chwila pod 200 jak zwykle na treningach.
Dobra tyle z koncertu życzeń, w drogę!

Na pierwszy ogień, w ramach przepalenia nóg poszedł podjazd pod Hermanovice, chłopaki postraszyli jakimś drakońskim kilometrem ale po ostatnim wypadzie w Sowie przed żadnym nachyleniem na krótkim dystansie nie czuję respektu:) Artur z Krzyśkiem oczywiście wystrzelili, ja postanowiłem trzymać się przewodnika i jechać bez szarpania. Na świeżo łyknęliśmy to jak jakąś hopkę pod Trzebnicą:)

Podjazd pod Hermanovice


Potem luźny zjazd do Holcovic na zmianach, zaraz potem niespodzianka dla wszystkich, którki ale dość żwawy podjazd pod Jeleni.

Holcovice – Jeleni


Up, up, up...


Na końcu urwaliśmy się Krzyśkowi, który z lekkim opóźnieniem ale jednak zareagował:)



a tutaj już na szczycie, w tle główny cel naszej eskapady czyli Praded


Zjazd do Karlovic i zaczynamy 25km wspinaczki.

Profil wg stronyMichała Książkiewicza


W Karlovej Studziance tankujemy osławioną przez chłopaków mineralkę, podobno „na płaskim śmierdzi, ale na podjazdach smakuje jak nic na świecie”, mi osobiście zalatywała zbukami z syfonu :D

Zdjęcie u źródełka


Żeby wypad nosił chociaż minimalne znamiona turystycznego, skoczyliśmy przed miejscową atrakcję – wodospad



Potem szybciutko pod „szlaban” i bez zbędnych ceregieli zaczynamy ostatnie, kluczowe 9km wspinaczki. Na tym podjeździe każdy miał sobie coś do udowodnienia, od początku Krzysiek i Artur odjechali, przez jakiś kilometr lub dwa jechałem razem z Tomkiem ale i on odskoczył. Nie zostało nic innego jak zrobić swoje, trzymałem stałe tempo przy tętnie <90%, kiedy podjazd zaczął mi się nudzić, zapuściłem na głos ACDC – Highway to hell i od razu noga kręciła bardziej rytmicznie, mój sposób na nudę wywołał sporo pozytywnych reakcji i…kręciło się jeszcze lepiej:)

Profil ostatnich 9 km


Tomek sfilmował ostatnie metry mojego podjazdu
&feature=player_embedded

I wspólna fotka


Wyniki podjazdu od szlabanu, chłopaki poprawili czasy o kilka minut!
Krzysiek 36min
Artur 37min 37sec
Tomek 38min 09sec
Ja 40min i jakieś sec

Na szczycie skoczyliśmy jeszcze na platformę zobaczyć górny zbiornik elektrowni szczytowo – pompowej Dlouhe Strane zlokalizowany na górze obok. To nasz kolejny cel.

I krótki filmik z piękną panoramą okolicznych szczytów


Na górze było dość zimno i towarzyszy szybko wychłodziło, ja nie miałem tego problemu bo zabrałem z dołu koszulkę z długim rękawem. Zjazd pierwszą częścią do parkingu bardzo rwany, masa ludzi i kilka dość niebezpiecznych sytuacji (Tomek z kiepskimi hamulcami w pewnym momencie odstawił taki numer, że włos się na plecach zjeżył). Ostatnie 5,5km niemal puste i można było docisnąć, masa robi swoje i udało się dokręcić do 79km/h czyli nowy max.

Na dole przystanęliśmy na pizze.


Po chwili przymarzania na dworze, za sprawą bardzo uprzejmej obsługi udało nam się wprowadzić rowery do środka i rozłożyć na klubowych kanapach. Na dodatek dostaliśmy po kawałku pysznego ciasta „jagodowego”, co by to nie było smakowało wyśmienicie:)

Kolejny zjazd do Karlovej Studzianki na tankowanie „zbuków” i atakujemy dwie przełęcze przez Vidly na Jesenniky, Podjazdy dość równe ale zdarzały się odcinki >10%
Vidly #1


Vidly #2


Po wszystkim mocny i długi zjazd do Jesennik, od razu wystrzeliłem do przodu mając grawitację za sprzymierzeńca:) Kilka razy przekraczałem 75km/h ale prędkości z Pradziada nie mogłem przeskoczyć, do momentu w którym wyprzedziło mnie dwóch motocyklistów. Podziałali na mnie jak płachta na byka i się zaczęło, zakręty były moje ale na prostych uciekali, w którymś momencie wyrósł przed nimi bus który nie leciał więcej jak 60km/h, lewy pas, młynek do oporu i byli za mną, na dole okazało się że pękło 80km/h!
Za Jesennikiem zaczynamy kolejny podjazd, tym razem na Rejviz, niezbyt mocny ale dość długi.

Profil standardowo wg stronyMichała Książkiewicza, dla dociekliwych profil podjazdu od strony Zlatych Hor


Przełęcz mijamy bez przystanku i ciągniemy dalej w kierunku Dolni Udoli oraz na przedostatnią przełęcz w kierunku Hermanovic, po niej mieliśmy mieć 30km luzu od podjazdów.

Mijamy Dolni Udoli, pierwsze 2km idą bardzo luźno ale potem jedzie się coraz ciężej, krótkie porównanie odczytów Tomka z Garmina, moich z Masterplanu i dociera do nas że ostatnie 2-3km zadzierają nosa do góry dużo mocniej.
Nogi nie współpracowały już jak wcześniej i postanawiam odpuścić, 39x28 i kręcę sobie przy tętnie 150bpm (70%), zwyczajnie musiałem trochę odpocząć.

Profil z Dolni Udoli na Hermanovice


Po drodze machnąłem dwie fotki, tu charakterystyczna serpentynka:)


Wspinaczka zaczynała się gdzieś na dole, wzdłuż linii energetycznej


Cierpliwość popłaca, w końcu się na mnie doczekali



I zjeżdżamy do Hermanovic…


W przypadku „awarii zasilania” trasa pozwalała odbić w Hermanovicach do aut, na szczęście wszyscy byliśmy w niezłej formie, samopoczucie dopisywało zwłaszcza że przed nami 12km zjazdu który robiliśmy na początku.

Szybkie ujęcie za Hermanovicami


Gdzieś za Janovem, ostatnia przełęcz tego dnia prezentowała nam swoje walory od jakiegoś czasu:)


Masterplan podpowiadał 300m w pionie na dystansie 5km czyli 6% standard. Przed Petrovicami tempo spada, luzujemy trochę przed podjazdem, dwa szybkie zakręty, miasteczko się kończy i wyrasta przed nami 300m z sekcjami ~12%...jaja jakieś na sam koniec wyjazdu.

Profil ostatniego podjazdu


Krzysiek musiał jechać na paliwie lotniczym, mimo tylu podjazdów znika nam z oczu po kilkuset metrach! W trójkę, zdrowo umordowani drepczemy swoje, podjazd normalnieje do 6% i Tomek zaczyna odjeżdżać. Patrzę na pulsometr 150bpm ale nogi nie chcą kręcić, oglądam się za siebie i widzę, że Artur również zdrowo ze sobą walczy. Na koniec przełęczy postanowił zaatakować ale po tym wszystkim nie mogłem zwyczajnie odpuścić i udało się obronić:)

Nareszcie, ostatnia przełęcz tego dnia zdobyta…


Tomkowi udało się z doborem tej przełęczy, wjeżdżaliśmy po kiepskiej nawierzchni ale zjazd pozwalał trochę pofolgować:)

I rzut okiem na ostatnią przełęcz od strony Zlatych Hor


Uff…koniec, przebrnął ktoś przez całość, no to jeszcze ślad.

Kategoria Jeseniky