suche info
Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu! Forum kontaktowe Wyrocznia #1 Wyrocznia #2Archiwum
- 2014, Kwiecień17 - 10
- 2014, Marzec14 - 17
- 2014, Luty17 - 11
- 2014, Styczeń14 - 14
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik9 - 2
- 2013, Lipiec3 - 4
- 2013, Czerwiec12 - 17
- 2013, Maj14 - 15
- 2013, Kwiecień15 - 7
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty1 - 5
- 2013, Styczeń10 - 5
- 2012, Grudzień4 - 7
- 2012, Listopad13 - 10
- 2012, Październik4 - 12
- 2012, Wrzesień13 - 24
- 2012, Sierpień19 - 29
- 2012, Lipiec15 - 22
- 2012, Czerwiec15 - 25
- 2012, Maj5 - 4
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec18 - 46
- 2012, Luty11 - 23
- 2012, Styczeń1 - 3
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad5 - 6
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 11
- 2011, Sierpień18 - 21
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec22 - 15
- 2011, Maj19 - 8
- 2011, Kwiecień16 - 8
- 2011, Marzec12 - 7
Kategorie
Dane wyjazdu:
256.00 km
0.00 km teren
09:45 h
26.26 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
CADavg:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:4000 m
Kalorie: kcal
Rower:Corratec CCT Pro
Dlouhe Strane - Pradziad
Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3
Cel: 4km w pionieSposób: byle do celu:)
A na poważnie, Tomek rzucił propozycję, rękawicę podjęli Krzysiek, Artury dwa, Mati no i ja, a nie sposób zapomnieć o Błażeju;)
Odzew na forum i FB znikomy (poza Błażejem), nic dziwnego 250km i 4km w pionie to nie weekendowa wycieczka tylko walka o przetrwanie.
Standardowa fota w komplecie, brakuje Błażeja który stał z drugiej strony
To mój drugi wypad w Jeseniki, ostatnio przygotowałem sobie karteczkę z poszczególnymi przewyższeniami/dystansem (takie psychologiczne ułatwienie), tym razem zrobiłem to samo tylko karteczka została w domu:)
Pokonujemy pierwsze nieśmiałe garby na których tempo bynajmniej nie jest rozgrzewkowe
Wieczorem przekładałem linki obydwu przerzutek i pierwsza zmarszczka na której muszę skorzystać z małej tarczy uświadamia mi że coś nie gra, słyszę jakieś dziwne odgłosy, krótki postój nie wyjaśnia sprawy i gonię za resztą bez diagnozy.
Szczęście (dla mnie) w nieszczęściu Tomek łapie kapcia na jakimś kartoflanym przejeździe kolejowym, mam chwilę na niezbędne regulacje. Tomkowi troszkę zeszło z reperacją więc ze starej dętki zrobiłem procę na moście:)
Odbijamy na Nove Losiny i zaczyna się pierwszy podjazd, mikrus taki na 250m ale fajnie rozgrzewa przed nadchodzącymi atrakcjami:)
W Loucna nad Desnau szybko namierzamy południową ścieżkę pod górny zbiornik elektrowni szczytowo pompowej Dlouhe Strane, nawiasem mówiąc niesamowite osiągnięcie energetyczno-techniczno-budowlane naszych południowych sąsiadów.
Wszystko pięknie tylko nikt nas nie uprzedził przed nadchodzącymi atrakcjami...
Podjazd zaczyna się dość "typowo" czyli jakieś 6% chwilami więcej, zabawa zaczyna się od ~3km gdzie kopie do 10% i trzyma bezlitośnie do załamania na 8km dodatkowo dokładając po drodze sporej długości fragmenty nawet do 14% !
Na czele podobnie jak poprzednio Krzysiek i Artur G., chcieli sobie udowodnić coś tam ale chyba żaden nie spodziewał się takich ścianek:)
Na tym podjeździe (podobnie jak na Stelvio z Tomkiem) stoczyłem "bratobójczą" walkę z Arturem Ś. Od początku zyskałem sporą przewagę ale "przeciwnik" doszedł mnie tuż przed ostrzejszymi fragmentami podjazdu. Licznik kolejny raz odmówił mi posłuszeństwa i jedyne co wiedziałem to zasłyszane na początku 800m w pionie na 12km, szybkie kalkulacje po drodze doprowadziły mnie do złudnych 6-7% i ~1h podjazdu, to jedyne info jakie miałem. Wystarczy spojrzeć na profil poniżej żeby choć trochę zrozumieć zaskoczenie wszystkich na 3 i 8km:)
"Wspólny" podjazd sprawił, że z zakresów podprogowych musiałem się chwilami wzbijać powyżej 92% żeby utrzymać koło albo celowo min poprawić, do załamania na 8km przeżywałem katusze ale jakimś cudem nie odpadłem i na zjeździe udało mi się nadrobić jeszcze jakieś grosze. Potem powtórka z rozrywki tylko bez tych morderczych skoków powyżej 11%, wydawało mi się że mam bezpieczną przewagę ale Artur znowu docisnął i po kilku min słyszałem go za sobą, szybki atak kontra i tak jeszcze ze dwa razy. Ostatecznie wtoczyłem się pod elektrownię przed nim zyskując ledwie 50m przewagi, jak się później okazało to zwycięstwo kosztowało mnie bardzo dużo.
Czas: 53:11 @ średnio 185bpm (88%)
Profil podjazdu, następnym razem każdy podejdzie do niego z duuuużo większym respektem
Na miejscu zamiast zbiornika zastaliśmy największy na świecie velodrom:) Pokusa na rundkę była ogromna ale wizja "pokuty" przeważyła i utrzymaliśmy fantazję w cuglach:)
badanie przyczepności:)
Szybka przymiarka do startu poprzedzona "parkingową" glebą:)
Odrobinę niżej zatrzymaliśmy się na mecie organizowanego w tym samym dniu Uphillu pod zbiornik, zawodnik z lewej pozamiatał generalkę ;P
Nadajnik na Pradziadzie czeka...
Z górnego zbiornika zjeżdżamy północną ścieżką mijając zawodników męczących się z uphillem, zjazd kończy się za Kouty nad Desnou.
Na dole okazuje się że Krzysiek ma jakieś problemy z powietrzem w kole i przez dłuższą chwilę walczy z naprawą, reszta zdrowo wymęczona na elektrowni rusza pod Cervenohorske Sedlo. Podjazd łagodny ale pod elektrownię zakwasiłem się strasznie i nogi paliły żywym ogniem mimo ślamazarnego tempa:/
Bardzo fajny zjazd na którym Artur Ś. po raz kolejny (po elektrowni) prezentuje niezłe umiejętności, gratulacje bo postęp w porównaniu do poprzedniego sezonu jest astronomiczny:)
Na dole odbijamy na "Vidly", które składają się z dwóch niezbyt wysokich ale rześkich (do 10%) przełęczy. Artur G. chyba ich nawet nie zauważył bo przeorał ten odcinek jak dzik:)
W Karlovej Studziance tankowanie "zbuków z syfonu" (źródełko mineralnej:) i zbliżamy się do ostatniego kata dzisiaj czyli Pradziada.
Startuję razem z Arturem Ś. i Tomkiem ale odjeżdżają mi niemal od razu, po wygłupach na elektrowni każdy następny podjazd robiłem w tragicznym stylu - byle jak byle na górę...
Nie wiem jak tam wjechałem, naprawdę myślałem że po drodze spadnę z roweru, jakby tego było mało Artur G., mimo startu 2-3min później objechał mnie jakbym stał w miejscu, nie wiem co on wpi....la ale też chcę trochę:)
Za Ovcarnią chwila oddechu i małe zaskoczenie, mijam Artura Ś. musiał stanąć bo prądu brakło, ten też zatankował jakieś cholerstwo i po chwili oglądałem jego plecy:)
Artur G. 38min, Tomek 46min, Artur Ś. ?min, ja wgramoliłem się w 51min
Na szczycie czekamy jeszcze chwilę na Matiego, pozostali pozostali na dole:)
Tomka maszynka na tle zdobytego wcześniej Dlouhe Strane
Wcale nie zdycham i w ogóle czuję się świetnie!:)
Myk i jestem w kadrze:)
Na dole pizza dla wszystkich i piwo dla odważnych:)
Jeżeli wyrysowany wcześniej profil nie kłamał pozostało nam jakieś 120km lekkiego zjazdu z jakimiś mikrozmarszczkami po drodze.
Za Vbrnem podpina się do nas Czech świetnie mówiący po polsku, czas szybko leci na pogaduchach, sąsiad odprowadza nas prawie pod Krnov skąd kierujemy się na Głubczyce.
W Głubczycach szybki postój na uzupełnienie zapasów i ruszamy w ostatnie 32km do Kędzierzyna-Koźla na pociąg o 21:22. W połowie drogi nogi miękną mi już całkowicie i daje grupce znak żeby leciała dalej, ja stracę jakieś 5-10min.
Wpadam w miasto 22min przed pociągiem, chłopaki czekają w centrum, moja navi prowadzi nas na dworzec tylko że Zachodni, ten właściwy jest 7km dalej przez miasto:)
Chłopaki myśleli że do pociągu mamy 11min (było 15) i że to ostatni (następny był za pół godz.), nie chciałem ich wyprowadzać z błędu, fajnie było się znorać na sam koniec w "pseudo kryterium", które sobie zafundowaliśmy żeby zdążyć:)
Łańcuch 1 KMC G: 1190km
Komentarze
Platon | 09:06 środa, 27 czerwca 2012 | linkuj
Czy ja wiem, był jeden odcinek gdzie tak ciężko mi się jechał, że aż zwolniłem poniżej prędkości auto-pauzy garmina i mi nie zliczał danych. Może tam ;)
Platon | 10:57 wtorek, 26 czerwca 2012 | linkuj
No to jestem w szoku, że tam jest 20% :D ,może dlatego na 34-23 ciężko się jechało ;)
Komentuj