suche info

avatar Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu!




Forum kontaktowe
Wyrocznia #1
Wyrocznia #2

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
188.80 km 0.00 km teren
07:06 h 26.59 km/h:
Maks. pr.:69.00 km/h
CADavg:22.0
HR max:190 ( 99%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2263 m
Kalorie: kcal

Korona Gór Sowich - tym razem zwycięsko!

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 3

Kto: Tomek, Artur, Krzysiek i ja
Gdzie: Ponowny atak na 5 przełęczy w Górach Sowich

Plany ponownego ataku korony Gór Sowich przewijały się już podczas wyjazdu w ostatnią sobotę. Poprzednim razem (LINK)niestety się nie udało, a ja dodatkowo zaliczyłem zgon w Dzierżoniowie, wypadało wziąć odwet!

Od tamtego czasu, czyli niecałego miesiąca nakręciłem troszkę km w poziomie i pionie, wyciągnąłem kilka wniosków i z bojowym nastawieniem czekałem na sobotę.

W pt wieczorem standard czyli nie wiadomo z kim, jaką trasą itd...nie zważając na to zabrałem się za przygotowania, wciągnąłem masę ryżu licząc, że trochę węglowodanów zostanie na jutro, porobiłem sobie "kanapeczki" (a`la Artur) z domową marmoladą, miodem i nutellą, zaopatrzyłem się w żel na wszelki wypadek, banany i batony, skołowałem drugi koszyk na bidon, a w same bidony zatankowałem mieszankę wody/miodu/cytryny. Od kumpla udało mi się nawet pożyczyć pulsometr.
Jedyną siłą która mogłaby zdecydować o kolejnej porażce była grawitacja na podjazdach, jak się okazało nie dała rady:)

Na zbiórkę polecieliśmy z Tomkiem (mieszkamy obok siebie), Artur zaliczył mały poślizg czasowy i ruszyliśmy. Zgodnie z planem do Dzierżoniowa bardzo spokojnie, tempo oscylowało w granicach 30-35km/h z przewagą dolnych zakresów, nie chcieliśmy się ujechać jak ostatnio.

W tle Sobótka




Trzeci raz w życiu byłem na przełęczy Tąpadła, pierwszym razem chciałem płuca wypluć, drugi też dał mi się mocno we znaki, a teraz byłem zdziwiony że się tak szybko skończyła:) Wspinaczkę jako pierwsi zakończyli Artur i Krzysiek na MTB:) Dalsza droga do Dzierżoniowa również bez ekscesów, tempo oszczędne.

Hopka przed Jersey (Grzesiek where were You??)


Krzysiek na "wszędołazie z rur kanalizacyjnych":)


zdaje się, że to wciąż przed Jersey


Początek przełęczy walimskiej, ostatnio jechałem tu z prędkościami rzędu 10-12km/h i strasznie się umordowałem na 39x23. Tym razem przez większość czasu ciągnąłem na 39x24 16km/h, jechało się zupełnie inaczej niż ostatnio, przewyższenia pokonane przez ten czas robią swoje. Artur i Krzysiek oczywiście wystrzelili jako pierwsi ale po chwili zobaczyłem, że Krzysiek został a ja zmniejszam do niego dystans, to dawało mi dodatkowego kopa, ostatecznie wdrapaliśmy się na szczyt razem. Tomek podjazd pokonał z jakimś gościem na MTB i mimo, że się raczej oszczędzał (inaczej to ja byłbym ostatni) wymęczył towarzysza:).
Walimska prawie na wykończeniu


widok z polany na przełęczy


Zjazd z walimskiej i azymut na przełęcz Sokolec, Artur na kostce z walimskiej trochę został więc korzystając z okazji stanęliśmy na skrócie przed Rzeczką.


Podjazd pod końcówkę Sokolca to dla mnie wciąż mordęga, chłopaki mówią, że ostatnie 100m to jakieś 10-12%, ale wg TEGO profilu końcówka to 18%! dla mnie wciąż dużo. Zjazd i bez stopu lecimy dalej na Jugowską, nawierzchnia koszmarna, dziura na dziurze...

wjazd na jugowską i panorama na południe


jugowska za 50m:)


Zjazd z jugowskiej ponownie nie zawodzi:) Sucho, ruch znikomy, dobra nawierzchnia na to właśnie dzisiaj czekałem, tym bardziej, że chciałem zobaczyć jak będzie się zachowywać Vittoria Corsa Evo Cx na przodzie, zakręty na sporym wyłożeniu i żadnych problemów:)
Po zjeździe, troszkę płaskiego między Pieszycami a Bielawą, w której mijamy piękny kościół (wieża widoczna z bardzo daleka) i zaczyna się woliborska, nowinka dla nas wszystkich.

przelot między Pieszycami a Bielawą



wieża kościelna w Bielawie na wszystkich zrobiła wrażenie


zaczynamy macać woliborską


Przełęcz woliborska daje mi się trochę we znaki, bardziej z uwagi na długość (12km z Bielawy) niż nachylenie, w końcu jugowska ściągnęła nas na sam dół.
Artur i Tomek zamierzali w tym miejscu lecieć gdzieś dalej na południe (Radków?) ale kalkulacje z zegarkiem i rozkładem kolejowym przekonały ich aby wracać na Kamieniec Ząbkowicki.
Po woliborskiej odbicie na Srebrną Górę, perspektywa ostatniej wspinaczki tego dnia pomagała bo powoli zaczynałem odczuwać skutki przewyższeń.

dolina przed Srebrnną Górą, super widoki:)


Przed szczytem cyklista ciągnący na Wałbrzych zrobił nam pamiątkowe zdjęcie w komplecie.


Artur straszył nas beznadziejną nawierzchnią na zjeździe z przełęczy do Srebrnej Góry ale jak się okazało nie było tak źle, było nawet nieźle co widać na zdjęciach:)
"głupawka" w Srebrnej Górze ku uciesze tubylców i towarzyszy:)

Srebrna Góra, pięknie odrestaurowana główna ulica

Po wszystkim spokojny przejazd do Kamieńca, na miejscu, mając sporo czasu do pociągu skosztowaliśmy z Tomkiem gulaszu i zimnego browarka, mniam:) Chwila postoju na samym dworcu i 1,5h rytmicznego stukotu do Wrocławia, jakże to było odległe od tego czym uraczył nas szynobus Deuche Bahn tydzień temu...ehh PKP


Kategoria Góry Sowie



Komentarze
arturswider
| 07:37 poniedziałek, 13 czerwca 2011 | linkuj Cześć,

Ja również dziekuję za wspólny wypad i już czekam na kolejny. :)
Platon
| 18:05 niedziela, 12 czerwca 2011 | linkuj Z tymi 18% mnie zszokowałeś, ale faktycznie był tam krótki kawałek, który wydawał się bardziej stromy niż reszta :)
chris90accent
| 20:37 sobota, 11 czerwca 2011 | linkuj Hej,

Bardzo dziękuję za wspólny wypad.
Jestem naprawdę dumny z tego, ze udało Nam się
wspólnie ZDOBYC KORONĘ GÓR SOWICH :) !!!.

PS: Świetne fotki.

Do nastepnego razu.

Pozdrawiam.

Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa walas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]