suche info

avatar Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu!




Forum kontaktowe
Wyrocznia #1
Wyrocznia #2

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
147.00 km 0.00 km teren
04:35 h 32.07 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
CADavg:
HR max:202 ( 96%)
HR avg:164 ( 78%)
Podjazdy:1000 m
Kalorie: 2300 kcal

TMR czyli Żądło Szerszenia 2013

Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 0

Opis ująłbym w jedno niecenzuralne słowo oddające skrajne uczucia jakie towarzyszyły mi w trakcie i po całym zajściu ale nie wypada:)

Start 8:32, grupa...no jakby to w skrócie ująć, jechałem ze zwycięzcami open mega:)
Plan jakiś tam niby był ale że regularność treningów kulała to tak naprawdę nie wiedziałem co uda mi się zrealizować. Wiedziałem tylko, że dyfer musi być i koniec:)
Zaraz za miastem Zibi zaciąga i zostaje chyba 5 osób do pracy, lepiej być nie mogło. Kolejne grupki dochodzimy dość szybko i w okolicach 30km mamy już spory peletonik, w którym chyba tylko 3 osoby zamiatały ogon. Pozostali mniej lub bardziej sumiennie ale pracowali na zmianach, ponad wszystkimi był Zibi, który urządzał sobie ~10min tempówki na szpicy z prędkością min +3do5km/h w stosunku do pozostałych:) Wpadamy na Gruszeczkę sporą bandą, wcześniej wyłapałem potężną dziurę i nie miałem zamiaru tego powtarzać dlatego wyrwałem do przodu i przeorałem cały odcinek na twardo w okolicac ~37km/h.
Niedługo potem zaczęły się jakieś nieduże podjazdy na których szedł niemiłosierny gaz, zarzynałem się tam żeby nie zgubić czołówki i jakoś się udało ale nie było to dobrym prognostykiem przed tym co czekało na końcowych km.
Na kilkunastu kilometrach grupa stopniała do kilku osób i na jednej z kolejnych zmarszczek pozbyli się również mnie:/ To by było na tyle z wesołych wiadomości:)
Dalsza jazda to obraz nędzy, rozpaczy, prób motywacji siebie i innych itd itp. Przez kilkanaście km jechałem/wlokłem się z grupką leciwych kolarzy wiozących się za chłopakiem z Drużyny Szpiku i jeszcze kimś kto chciał dawać zmiany, reszta zajadała kanapki na kole... Na dziurawym odcinku przed drugim bufetem, mija nas ciuchcia Pana Rawskiego do której postanawiam się podpiąć resztkami sił. Wiedziałem, że nie starczy mnie na dłuższą jazdę z nimi ale miałem to w dupie i chciałem trochę zawalczyć. Szło całkiem dobrze i miałem nadzieję pokonać z nimi przynajmniej wietrzny odcinek przed Czeszowem ale ekipa pominęła bufet, a ja poprosiwszy w locie o wodę dostałem 1,5l butlę:D Masakra prawie mi rękę wyrwało, a weź to później nalej do bidonu, komedia:)
Wypluty do cna zbliżam się nieubłaganie do Prababki i pozostałych podjazdów. W telegraficznym skrócie, nigdy nie robiłem ich w tak tragicznym tempie, bateryjki skończyły mi się dawno temu i chodziło tylko o to żeby przetrwać. Odcięło mnie na tyle mocno, że przed Piersnem zatrzymałem się na kilka chwil. Po tym do końca jechało mi się dużo lepiej i jak to na ostatnich km wróciła wola walki:)
Tyle, z czasem będzie lepiej!

I filmik się pojawił.
Artur i jego "cień" 2:30min
I moja banda 3:50min



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nimio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]