suche info

avatar Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu!




Forum kontaktowe
Wyrocznia #1
Wyrocznia #2

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
121.85 km 0.00 km teren
04:17 h 28.45 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
CADavg:81.0
HR max:196 ( 93%)
HR avg:173 ( 82%)
Podjazdy:2240 m
Kalorie: 2500 kcal

Liczyrzepa 2012

Sobota, 8 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 6

Do Jeleniej wyjechaliśmy wczesnym rankiem wspólnie z Tomkiem, Piotrkiem i Pawłem.
Po drodze dość mocno padało i miałem lekkie obawy o zjazdy w takich warunkach, na miejscu sytuacja bez zmian - trudno trzeba będzie bardziej uważać.

Na miejscu formalności, baaaardzo krótka rozgrzewka i po chwili na start gdzie Gosia Pawlaczek wespół z Zenonem Janiakiem starali się odebrać mi resztki pewności siebie - bezskutecznie ;P
Początek strasznie leniwie, chciałem zobaczyć czy ktoś ma ochotę powalczyć ale ostatecznie wylądowałem na czubie z jednym kolegą na ogonie. Pierwszy podjazd z uwagi na symboliczną rozgrzewkę trochę mnie kosztował ale poszedł bardzo sprawnie - kolegi nie było po 1km.

Drugi podjazd pod Karpacz również mocno, był tam jakiś fragment przy drodze głównej który strasznie dał mi w kość ale grzałem do oporu wiedząc, że na takich kawałkach się zyskuje.
W Karpaczu mijam kilku kolarzy, zrządzeniem losu trafiłem na oberwanie chmury, dosłownie wiadrami lało się z nieba, Tomek startujący 10min przede mną przejechał tam po suchym. W głównej części miasta spory ruch, nie zważałem na to i grzałem między autami licząc, że brawura pozwoli mi urwać dodatkowe sekundy. Strzałka ze skrętem na Kowary wyłoniła mi się spod jakiegoś samochodu w ostatniej chwili - masakra jakaś z tymi oznaczeniami, kilka było namalowanych dosłownie 5m przez skrętem czasami na szybkich odcinkach.
Mijam bufet na 30km i zaczyna się "czasówka na Okraj", po dwóch poprzednich podjazdach miałem już dosyć i odrobinę odpuściłem. Od początku czułem że to nie jest mój dzień i jadę "o złote gacie", wrzuciłem miękkie przełożenie i mieliłem >90rpm. Na ~4km przed przełęczą, na serpentynach zauważyłem Artura Kozala, który startował 10min za mną. Gość inna liga ale liczyłem, że podepnę się pod niego na zjeździe i zaoszczędzę trochę na płaskim i wietrznym odcinku do Przełęczy Kowarskiej. Dopadł mnie na 2km przed przełęczą i nawet zagadał widząc identyczną ramę, spiąłem się zdrowo, siadłem na koło i udało mi się wytrwać tracąc przed bramką ~10m które na zjeździe od razu urosły do 50m.
Zjazd z Okraju będzie mi siedział długo w głowie, wtopiłem "na swoim podwórku". Radzę sobie kiedy droga biegnie w dół i byłem pewien, że bez problemu odrobię początkową stratę, okazało się że Artur bardzo sprawnie zjeżdża i sukcesywnie dokładał mi kolejne m po każdej serpentynie:/ Nie byłem pewien opon, kilka razy miałem wrażenie jakby mi bardzo delikatnie uciekały i wolałem odpuścić niż leżeć. Jakby tego było mało, w którymś momencie postanowiłem się napić i wtedy kolejna patelnia wyrosła mi przed oczami, musiałem wyrzucić bidon bo na jednym hamulcu pojechałbym w las, tym sposobem zostałem bez picia (drugi bidon był pusty, nie chciałem go tankować przed podjazdem), do następnego bufetu 30km - bojowe nastawienie uleciało, musiałem odpuścić żeby w ogóle dojechać.
Do ~70km na którym zaczynał się podjazd pod Kowary strasznie mnie wymęczyło, wiatr hulał na całego, a po drodze nie było nikogo do pomocy.
W okolicach 60km doszedł mnie Przemek Furtek i przez chwilę udało nam się pojechać razem ale kręcił stanowczo za mocno jak na moje możliwości i w końcu po kilku km odjechał.
Co raz bardziej czułem że brakuje mi płynów ale ostatni większy podjazd tego dnia postanowiłem zrobić dość mocno, na przełęczy był bufet na którym zatankowali mi bidon, ja w tym czasie opróżniłem 0,5l wody i dalej w drogę.
Ostatnie 40km wymęczyło mnie przeokrutnie, mijałem sporo kolarzy ale nie było nikogo do współpracy, teren raczej pagórkowaty i bardzo często odkryty co w połączeniu z silnym wiatrem dało ostro w kość.
Na chwilę złapałem kogoś z mini ale jechał stanowczo za mocno i nie dałem rady jechać z nim po zmianach, poleciał do przodu. Potem na ~15km przed metą wyprzedziłem kogoś z mini kto siadł na koło i nawet był skłonny współpracować, ostatecznie dojechaliśmy wspólnie do mety ale nasza jazda wyglądała dość komicznie. Ja wciągałem nas pod większość zmarszczek licząc że kompan da mi osłonę od wiatru na zjazdach (nie liczyłem na więcej) niestety, zjazdy robił bez pedałowania i tylko naoglądałem się dupy wypiętej w taki niby-aero sposób. Jakby tego było mało, na 500m przed metą (do końca nie wiedziałem gdzie jest) postanowił wyjść mi z koła po długiej zmianie i zrobić sobie mały sprincik. Nosz kurwa takiego dziadostwa to chyba nikt nie lubi, ja również dlatego wykrzesałem z siebie wszystko i pyknąłem "bohatera" na końcówce.
Jestem na mecie, jestem wykończony...

Oficjalny WYNIK
czas: 04:15:47.84
Open: 25/148
W kategorii M2: 10/26
Premia na Okraj: 00:41:25.07 i miejsce 15/203
startujących Mega/Giga (mini nie jechali przez Okraj)

Wnioski:
1. Za mało treningów powyżej >100km w ostatnim czasie, charakter przygotowań do Amber Road i Zawoni zebrał swoje żniwo w Jeleniej.
2. Na zjazdach pewnie mogłem ugrać odrobinę więcej ale na mokrym trudno było mi wyczuć opony, nr z bidonem na Okraju - mistrzostwo po tej akcji zaczęły się problemy.
3. Początek pojechałem min za mocno (podjazdy 87-90%)- potem wiatr na ostatnich 30km dokończył dzieła.
4. Mam wrażenie, że "górka formy" już za mną, chyba czas na odrobinę luzu.

cd...
5. Muszę popracować nad techniką podjeżdżania na stojąco, przez sezon zaniedbałem ćwiczenia obręczy barkowej/ramion i taki sposób podjeżdżania kosztuje mnie dużo więcej niż powinien - przez zimę trzeba to nadrobić i kontynuować w min wymiarze w trakcie sezonu.
6. Przez ostatnią godzinę czułem dość mocno plecy ale do tego zdążyłem się już przyzwyczaić podczas startów - przez zimę żelazo.
7. Po Okraju kompletnie brakowało świeżości aby np utrzymać się z Furtkiem czy potem z kolegą z Eski, który jechał mini. Byłem już mocno zakwaszony i podkręcając intensywność gotowałem się po krótkim czasie i musiałem odpuścić na ~85%
8. Trochę dziwne odczucie, podjazdy robione z tą samą intensywnością co płaskie wietrzne odcinki subiektywnie kosztowały mnie dużo mniej.
9. Mam wrażenie, że zawaliłem poprzedni tydzień - zbyt lekceważąco podszedłem do regeneracji po Zawoni, a potem brakło odpowiedniego treningu na podjazdach w odpowiednim momencie.
10. Na takie warunki pogodowe ~10-12st i lekki deszcz niepotrzebnie zabrałem deszczówkę i pałowałem się z nią kilka razy, w zupełności wystarczyłaby jakaś wiatrówka/bezrękawnik. Deszczówka jest dobra na turystykę albo trening, jadąc po wynik jej obsługa zabiera zbyt dużo uwagi/czasu.


Gratulacje dla pozostałych z naszej bandy, w szczególności dla Tomka, który po Zieleńcu potwierdził bardzo dobrą dyspozycję.

Kliknij FOTĘ po więcej:)


Łańcuch KMC S: 2120km
Kategoria Starty 2012



Komentarze
arturswider
| 07:41 wtorek, 11 września 2012 | linkuj Gratulacje Piter! Dobry wynik mimo zasranej pogody. Szacunek po raz kolejny dla Ciebie za wyniki w tym sezonie! :) Tak czytałem ten fragment z tym bidonem i musiało to faktycznie "ostro" wyglądać. Dobrze, że nic się nie stało. 3 połamany Husarz to nie na da. ;)
suchy
| 12:11 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Dzięki ale warunki każdy miał takie same więc to nie tłumaczy miejsca:)
Druga część przesądziła o wyniku, niestety nie udało mi się załapać z nikim na dłużej, do tego doszło odwodnienie i pozamiatane:) Na metę wjechałem mocno wymęczony, więcej tego dnia nie mogłem ugrać.
Czasówka na Okraj, ciekawa propozycja. Jak uda mi się regularnie trzymać 7x z przodu i nie będzie kolizji z jakimś ważniejszym startem to czemu nie:)
BoloYeung
| 11:56 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Super wynik uważam. 25 miejsce OPEN mimo takich warunków na drodze to świetny rezultat.
merxin
| 07:27 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Gratulacje Piotrek, szkoda tego bidonu upuszczonego, ale i tak świetnie dałeś radę, wynik na premii też bardzo dobry, może za rok czasówka na Okraj...?
suchy
| 06:53 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Podobno za rok start wspólny, co się odwlecze...:)
Platon
| 06:40 poniedziałek, 10 września 2012 | linkuj Dobrze by się nam jechało w jednej grupie bo różnice czasowe po 3 podjazdach były sekundowe. Tak się zastanawiam czy dla własnej satysfakcji nie lepiej byłoby pojechać towarzyski w kilka osób i wykręcić kosmiczny czas :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ceobi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]