suche info

avatar Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu!




Forum kontaktowe
Wyrocznia #1
Wyrocznia #2

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters
Dane wyjazdu:
116.02 km 0.00 km teren
03:42 h 31.36 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
CADavg:22.0
HR max:203 ( 96%)
HR avg:162 ( 77%)
Podjazdy:648 m
Kalorie: kcal

Milicz i pierwszy szlif w tym roku

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 3

Na zbiórkę stawili się: Artur (p.o.s.t), Krzysiek, Rafał, Łukasz (ziele477) i Ja
Przed pierwszą hopką przed Skarszynem doszedł nas Paweł Wdowiak z Bolmet-Trek, zapowiadał się fajny trening ale moja radość trwała raptem do skrzyżowania w Skarszynie, na dohamowaniu wpadłem w kałużę/piaseczek/jakieś owoce (zdania są różne), przód odjechał i zaliczyłem glebę z małym szlifem, ostatecznie mam obite/przetarte kolano/biodro/kostkę/bark/łokieć, no nic człowiek uczy się całe życie. Chłopaki dość szybko rozładowali napięcie, padła komenda "wsiadaj zanim zaschnie" no to wsiadłem:)
W Trzebnicy zahaczyliśmy o stację żeby zakupić trochę wody i na zjeździe Krzysiek lekko "popłynął" na piasku, mogła być powtórka sprzed parunastu km ale chłopak ładnie się wybronił:)
Trasa na Milicz dość żwawym tempem (~40km/h), przy zjeździe na Czeszów Paweł i Artur odbijają, dalej lecimy troszkę spokojniej parami.
Jakieś 10km przed Miliczem kolejny niefart, Łukasz łamie łopatkę w prawej klamce SRAM`a Rival! Z tego co kojarzę, jechał na małej koronce od jakiegoś czasu ale na hopkach zwyczajnie wysiadł. Chłopaka prześladuje jakieś fatum, ostatnio rwał najwyższy łańcuch Campy jakby to był KMC za 20zł, a teraz karbonowa klamka:/ Ostatecznie zdecydował się wracać samotnie.
My dolecieliśmy do kościoła w Miliczu, krótka przerwa na posiłek i powrót tą samą drogą, tyle tylko, że tym razem pod naprawdę mocny wiatr.
Przez pierwsze ~20km lecieliśmy zmianami w tempie ~36-40km/h ale potem zaczęło dmuchać jakoś mocniej i przelotowa spadła do 32km/h. W międzyczasie wyprzedziliśmy jakiegoś kolarza, który samotnie walczył z wiatrem, kiedy tempo spadło zaczekaliśmy chwilę żeby go podciągnąć do Trzebnicy ale niestety nie był w stanie trzymać koła:)
Reszta trasy bez specjalnej napinki, oczywiście poza dojazdem do "Pasiur" (vel. Krzysiek) gdzie obowiązkowo poszedł OGIEŃ:) dalej luźno i rozjazdowo.



Edit: Widoczność tego dnia była rewelacyjna, ze wzgórz trzebnickich oprócz Ślęży można było obserwować całe pasmo Gór Sowich (w prostej linii ~80km)
Poniżej jedyna fotka z tego wypadu na powrocie ze Skarszyna.



Komentarze
Platon
| 20:53 czwartek, 23 czerwca 2011 | linkuj Kuruj sie, mnie szlify najbardziej denerwuja bo dlugo sie goja, a siniaki tylko przeszkadzaja w spaniu ;)
suchy
| 17:34 czwartek, 23 czerwca 2011 | linkuj Generalnie obtarcia ale kolano na postojach rwało dość mocno (trochę zbite) teraz po paru godzinach jest lepiej, zobaczymy jak to będzie wyglądało rano, po cichu liczę na sobotę.
Rower generalnie cały, klamka przetarta (nie pierwszy raz więc płaczu nie było) owijka do wymiany ale to szczegół, reszta trzymała się kupy przez 80km wiec źle nie jest:)
pzdr
kris91
| 15:14 czwartek, 23 czerwca 2011 | linkuj A no to mi odwrotnie :D Do Milicza jechało się okropnie ,a z powrotem już lepiej :D
Ps. ucierpiałeś coś mocniej czy "tylko" kilka szlifów ? Jak rower ? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa odkui
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]