suche info
Czasem bez ładu i składu ale zawsze do przodu! Forum kontaktowe Wyrocznia #1 Wyrocznia #2Archiwum
- 2014, Kwiecień17 - 10
- 2014, Marzec14 - 17
- 2014, Luty17 - 11
- 2014, Styczeń14 - 14
- 2013, Grudzień4 - 0
- 2013, Listopad1 - 0
- 2013, Październik9 - 2
- 2013, Lipiec3 - 4
- 2013, Czerwiec12 - 17
- 2013, Maj14 - 15
- 2013, Kwiecień15 - 7
- 2013, Marzec4 - 3
- 2013, Luty1 - 5
- 2013, Styczeń10 - 5
- 2012, Grudzień4 - 7
- 2012, Listopad13 - 10
- 2012, Październik4 - 12
- 2012, Wrzesień13 - 24
- 2012, Sierpień19 - 29
- 2012, Lipiec15 - 22
- 2012, Czerwiec15 - 25
- 2012, Maj5 - 4
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec18 - 46
- 2012, Luty11 - 23
- 2012, Styczeń1 - 3
- 2011, Grudzień1 - 4
- 2011, Listopad5 - 6
- 2011, Październik1 - 0
- 2011, Wrzesień3 - 11
- 2011, Sierpień18 - 21
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec22 - 15
- 2011, Maj19 - 8
- 2011, Kwiecień16 - 8
- 2011, Marzec12 - 7
Kategorie
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
03:30 h
0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
CADavg:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Błotniak v2
Poligon is my best friend:)
Sobota, 5 października 2013 · dodano: 12.10.2013 | Komentarze 0
Przez ostatnie trzy miesiące byłem wyłączony z uwagi na kontuzję, która dopadła mnie za cudze grzechy - osobiście nie pamiętam żeby moje "występki" zasługiwały na taką pokutę... Leczenie przypadłości (do tej pory z klauzulą "nierozpoznane") przypominało spagetti western S.Leone, głównie za sprawą znachorów dumnie wpisujących skrót "dr" przed nazwisko, mam tu na myśli konkretnych specjalistów przyjmujących prywatnie za konkretne dukaty bo służba publiczna wywiązała się z pokładanych w niej resztek nadziei. Było minęło (mam nadzieję że nie wróci)...gruba krecha.W trakcie dewastowania wątroby różnymi pigułami kompletowałem szczura na zimę i w końcu przyszedł czas na sprawdzenie co w trawi piszczy.
Towarzystwo (Artur i Marcin) jakieś takie dwojakie, tzn Marcin idealnie wpisywał się w moje wyobrażenie "treningu" po takiej przerwie czyli bez ekscesów itd. natomiast drugi kolega...w skrócie, wypalił przez ten sezon bilion kcal i zapierdala jak mała pozytywka.
W pięknych okolicznościach wybraliśmy się starą trasą przez poligon, las malin w kierunku lasu bukowego, trasa jest dość wymagająca zwłaszcza w pierwszej części i na tym odcinku szło mi całkiem dobrze.
Potem zrobiło się płasko i kompani chyba nieświadomie podduszali mnie regularnie:)
Odcinek przed Taczowem Artur poleciał inaczej niż w zeszłym roku i strzał okazał się być w dziesiątkę, rewelka podjazdy/zjazdy po wciąż ubitej nawierzchni dały nam trochę w kość ale warto było. Podejrzewam, że po kilku dniach opadów będzie tam bardzo wesoło ale to argument in plus:)
W lesie bukowym kilka harców i powrót tylko z Arturem, Marcin gdzieś się zapodział i zasygnalizował dezercję sms`em;)+
W drodze powrotnej po ok 2:30 zaliczyłem lekką odcinkę i dowiozłem się w większości na kole, przez najbliższe tygodnie pewnie nic się w tej kwestii nie zmieni:)
Wnioski:
- rower jeździ i żadne błoto go nie zapcha!
- nogi puste, nic tam nie ma i zdycham przy byle czym